Urodziłem się w rodzinie katolickiej. moi rodzice
wymagali ode mnie chodzenia na mszę w każdą niedzielę, na religie.
Z wiekiem, gdy samodzielnie patrzyłem na życie i na to,
co robią księża, co robi Kościół, to dochodziłem do wniosku, że jest to ogromne
zakłamanie. Miałem w życiu okazję zapoznawać się z przestępstwami popełnianymi
przez księży, dowiadywałem się coraz więcej o pedofilii wśród kleru,
dowiadywałem się o molestowaniu nie tylko chłopców.
Doszedłem do wniosku, że nie chcę należeć do grupy ludzi
popierających i wspierających tą organizację.
W wieku kilkunastu lat przestałem chodzić do kościoła, przestałem uczęszczać na
lekcje religii. Mając lat 24 pod presją mojej jak i mojej przyszłej żony
rodziny wziąłem ślub kościelny.
Dzisiaj mam sześćdziesiąt lat, uważam, że kościelno -
katolicka indoktrynacja zrobiła wiele złego. jestem niewierzącym, nie wierzę w
rzeczy głoszone przez kościół, księży. Kler w imieniu kościoła moim zdaniem
żeruje na ludziach naiwnych, głosi i czci Jezusa, na kazaniach opowiada o życiu
w czystości i uczciwości. Byłoby to fajne, gdyby ...
A jak żyją księża, biskupi i inni sukienkowi?
Afera goni aferę, wyłudzają pieniądze i kredyty, dokonują
oszustw podatkowych korzystając z tego, że Państwo zwolniło ich z podatków.
Sprowadzają różne dobra niby na kościół, a tak naprawdę dla siebie czy swoich
rodzin, pomaga niejednokrotnie w praniu brudnych pieniędzy. Lista jest bardzo
długa.
Obłuda i zakłamanie. Wmawiają ludziom wierzącym, że mają
żyć w ubóstwie i czystości, sami zaś kupują drogie samochody, wystawiają
plebanie często większe od kościołów, żyją w luksusie, wakacje z kochankami,
nieślubne dzieci itd.
Indoktrynacja katolicka jest ogromna, począwszy od
chrztu, przez komunię, bierzmowanie usiłują
wmawiać ludziom, że tylko wiara w ich religię jest jedyną słuszną, zbawienną i
najwyższą.
Jak ta indoktrynacja musi być silna, że ja stary niewierzący chłop, zamyślony
przechodzę koło kościoła w myślach się żegnam. Ja niewierzący od wielu lat
nadal czasem poddaję się tej presji wpajanej od dzieciństwa.
Dziś wiem, że ludzie mają dość tej indoktrynacji katolickiej, coraz więcej
ludzi przestaje wierzyć w nauki głoszone przez kościół, ludzie stają się
bardziej uświadomieni, to zaś powoduje, że przestają wierzyć, odchodzą od
kościoła.
Choć wiara w cokolwiek czasem pomaga człowiekowi przetrwać trudne momenty,
wpajana wiara pozwala niektórym uwierzyć, że Bóg pomoże, że po śmierci ludzie
dalej będą żyli w innym świecie.
Obrzydliwe okłamywanie naiwnych, którzy za te brednie
płacą i utrzymują nierobów.
Mój Ojciec katolik, w wieku pięćdziesięciu lat przestał
wierzyć w Boga, gdy umierał mając blisko dziewięćdziesiąt lat nie chciał
księdza, stwierdził, że nie będzie opowiadał o swoim życiu człowiekowi w
sutannie, który każdego dnia swoimi czynami zaprzecza naukom, jakie sam głosi.
Obserwując to, co dzieje się w kościele, w Watykanie
teraz podczas wyboru nowego papieża, przy ukrywaniu przez hierarchów przestępstw
swoich podwładnych i wielu innych świństw dochodzę do wniosku, że idę słuszną
drogą, aby być uczciwym wcale nie potrzebuję do tego zakłamanego kościoła.
Żałuję szczerze tylko, że tak długo poddawałem się takiemu zakłamaniu, że
zrobiłem krzywdę swoim dzieciom podtrzymując tradycję katolickie.
Mam nadzieję, że mi wybaczą.