piątek, 7 lutego 2014

Będzie zdrajcą czy bohaterem?

Być może mój sen był wynikiem ostatnich dyskusji w mediach na temat Kuklińskiego, dyskusji dotyczących jego postępku, jedni chwalą, drudzy potępiają.

Otóż śniło mi się spotkanie zakrapiane gorzałką z jednym z obecnych generałów Wojska Polskiego, nie będę podawał jego nazwiska, gdyż jest to bez znaczenia, liczy się sam problem. Miał on zwykłą rodzinę, mieszkał z nią w Polsce, w życiu zawodowym zaszedł wysoko.

Spotkaliśmy się przy ognisku nad rzeką, wieczór się zbliżał a my rozmawialiśmy o dylemacie tego wysokiego rangą oficera.

Męczył go dylemat, co ma zrobić, składał przysięgę oficerską, przeszedł szkolenia w różnych szkołach państw zachodnich, oczywiście naszych sojuszników, był cenionym oficerem.
Brał udział w wielu spotkaniach na wysokim szczeblu, poznał tajemnice wojskowe naszego Państwa jak i tajemnice paktu natowskiego, miał dostęp do tajnych dokumentów, poznał plany sojuszników z NATO dotyczących ewentualnych działań zmierzających do, najpierw osłabienia a następnie do pokonania Rosji i zniszczenia jej potencjału militarnego. Nie bardzo zgadzał się z tymi planami.

Ten to generał w moim śnie zwierzał mi się ze swoich problemów, nie podobało mu się to, co planuje NATO, w jego poczuciu było to złe i uważał, że dla dobra Polski, jego kraju, w którym mieszkał ze swoją rodziną oraz dobra reszty państw na świecie powinien coś zrobić.
Rozważał skontaktowanie się z wywiadem Rosji i przekazanie kserokopii dokumentów, które zdobył jako generał sojuszniczej amerykańskiej armii. Miał jednak wątpliwości.

W tym miejscu w naszej rozmowie powoływał się na historię pułkownika Kuklińskiego, który doszedł do wniosku, że powinien drugiej stronie przekazać informację i kopie dokumentów. Historią Kuklińskiego usiłował się usprawiedliwiać swoje decyzje. Brał jednak również pod uwagę korzyści finansowe płynące z takiej decyzji, wiedział, że rosyjski jak i amerykański wywiad z pewnością powinien go hojnie wynagrodzić.

Ten to oficer, polski generał powtarzał w kółko, przecież w końcu historia, obecne oraz następne pokolenie uznało Kuklińskiego bohaterem, postawili mu pomnik, nakręcili film, to może i mnie uznają i okrzykną bohaterem? Przecież ja też dla dobra Polski dałbym Rosji te informacje i zdradził wszystko.

Wódki w butelce ubywało, ognisko dogasało a mój rozmówca, oficer, który gdzieś tam zachował resztki honoru oficerskiego, starający się godnie nosić mundur oficera Wojska Polskiego nie wiedział, co będzie zdradą a co bohaterstwem.

Rozlaliśmy do szklaneczek resztkę wódki, mój rozmówca wstał i powiedział - "nie wiem, czy Polacy uznają mnie zdrajcą czy bohaterem, czy inni oficerowie będą pluli słysząc moje nazwisko, jednak idę do Rosjan aby dać im to, co wykradłem".

Co było dalej nie wiem, bo żona obudziła mnie abym pojechał do sklepu po świeży chleb. Sen został brutalnie przerwany, jednak pozostało wspomnienie tego snu i dylemat, jak też ludzie potraktują mojego rozmówcę, oficera Wojska Polskiego, który samodzielnie podjął decyzję o przekazanie tajemnicy wojskowej politycznemu przeciwnikowi. 

Moim zdaniem był zdrajcą.

A co Wy Czytelnicy o tym myślicie?

Zapraszam do dyskusji!!! 

poniedziałek, 3 lutego 2014

Odpocząć od polityki

Wiele dzieje się w polityce, partie usiłują w łyżce wody topić przeciwników. Dla obserwatorów jest to męczące.

Czasami trzeba od tego wszystkiego odpocząć, oderwać oko od telewizora, ucho od wiadomości radiowych.

Dlatego namawiam do obejrzenia w czasie rzeczywistym kawałek Puszczy Białowieskiej, paśnik, miejsce, gdzie można zobaczyć żubry, dziki, jelenie, wilki i wiele innych ssaków i ptaków.

W tym miejscu pragnę podziękować Lasom Państwowym za umożliwienie oglądania z domowego fotela przyrodę.

Link:
http://www.lasy.gov.pl/zubr


Zapraszam do dyskusji  i pisania o swoich spostrzeżeniach.

niedziela, 2 lutego 2014

Polak czeka na gotowe?

Dziwnie wpływa na Polaków "nasza demokracja". Wszystkim się wydaje, że co tylko im  zamarzy , to powinni Polacy dostać na tacy.

Mdłości męczą, gdy ogląda się prześcigające stacje telewizyjne, pokazujące zwykłe problemy Polaków, między innymi na Lubelszczyźnie. Słychać mieszkańców, którzy narzekają na brak chleba i nieprzejezdne drogi. Wołają chleba, brakuje mi tylko w tym zawołaniu jeszcze "igrzysk".
Zimy mamy od wieków, śnieg pada raz więcej raz mniej. 

Popieram panią minister, gdy twierdziła, że "taki mamy klimat", jest to prawda od wieków, ani rząd ani politycy nie zmienili cyklu pogodowego, latem ciepło, zimą zimno i pada śnieg.

Smutne jest tylko to, że Polacy nauczyli się czekać na gotowe, czekają aby podać wszystko im na tacy. 

Zasypane wsie są miejscowościami rolniczymi, posiadają traktory, jeszcze konie. Czy nie powinni sprawy brać w swoje ręce i zabezpieczyć się na wypadek dużych opadów śniegu, które są tam sprawą normalną? 

Czy nie powinni myśleć o zapasach na takie sytuacje? 

Czy nie mogą się skrzyknąć i zapewnić sobie przejezdność?

Kiedyś w tym ZŁYM PRL-u ludzie sami dbali o to, aby dojechać do lekarza czy do sklepu po chleb, normalnym było, że przychodził sołtys i mówił, "chłopy, trzeba odśnieżyć drogę", chłopy szły i dbali o swoje.

Dziś to widać jest niemożliwe, dzisiaj mieszkańcy Lubelszczyzny czekają na gotowe.

Najchętniej zobaczyliby Pana Premiera Donalda Tuska osobiście z łopatą odśnieżającego im drogi.


Wstyd, a gdzie własna inicjatywa?