czwartek, 18 października 2012

Ludzie, co się z Wami dzieje?

Nie trudno zauważyć zmasowaną nagonkę na obecny Rząd oraz na jego lidera. Oczywiście wszelka opozycja bez względu na maść i wyznanie wszystko usiłuje wykorzystać a winą obciążyć Premiera Tuska.

Media jakoś im w tym pomagają, do swoich tekstów opisujących byle jakie wydarzenia dają dramatyczne tytuły, ludzie do dziś nic nie znaczący mają okazję zabłysnąć pod jednym warunkiem, że będą podgrzewać atmosferę oraz krytykować wszystko, co może się przydać do walki politycznej z obecnym Rządem.

Dobrym przykładem może być wnuk Pani Walentynowicz, niejaki Piotr. Tytuł tekstu ""Wnuk Walentynowicz wyjawia prawdę o sekcjach", czytając go, można by się spodziewać ogromnych sensacji typu, że Rosjanie zjadali zwłoki. Natomiast tekst mówi o sprawach nie mających żadnego znaczenia. Dla mnie jako czytelnika świadczy to o dwóch rzeczach, znów próba podgrzewania atmosfery i próba zabłyśnięcia w mediach wnuka Piotra, o którym w innej sytuacji nikt nic by nie napisał. Pewnie rośnie nam kolejny celebryta.

Aby nie być gołosłownym, to poniżej zamieszczam tekst z linkiem. Wracając do ofensywy przeciwko PO, Premierowi Tuskowi i wszystkiemu, co jego dotyczy, to podsumuję to jednym zdaniem. "Opozycja głupieje do reszty, tylko Naród to widzi i za chwilę odbije się jej to czkawką".

Tytuł: "Wnuk Walentynowicz wyjawia prawdę o sekcjach" http://wiadomosci.onet.pl/katastrofa-smolenska,5280592,temat.html Piotr Walentynowicz: sekcje przypominały spotkania towarzyskie - Obojętność prokuratorów, zachowywali się jak statyści. Ograniczali się do pilnowania tego, żeby nikt na sali nie korzystał z telefonów komórkowych - powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" o swoich wrażeniach z sekcji zwłok wnuk śp. Anny Walentynowicz, która zginęła w katastrofie smoleńskiej. - Przypominało to spotkanie towarzyskie. Wrzawa i harmider jak w szkole podstawowej podczas przerwy - dodał. Piotr Walentynowicz opowiedział "Naszemu Dziennikowi" o sekcjach w Bydgoszczy i we Wrocławiu. Jedne z ekshumowanych szczątków należały do Anny Walentynowicz; drugie - według informacji medialnych - do Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej, wiceszefowej fundacji "Golgota Wschodu". Powodem ekshumacji były wątpliwości, czy ciała te nie zostały ze sobą zamienione. Badania genetyczne jednoznacznie wskazały, że tak się stało. - Z ich (prokuratorów - przyp. red) strony nie było żadnej inicjatywy, to mecenas Hambura musiał ciągle o coś zabiegać. Wciąż przypominał o tym, o co powinni byli zadbać prokuratorzy: o zrobienie zdjęć pobranych próbek, opisanie ich, zaprotokołowanie kolejnych czynności - zdradził wnuk legendy "Solidarności". - Podejrzewam, że gdybyśmy w tych sekcjach nie uczestniczyli, część próbek poszłaby do kosza, nie zostałaby nawet opisana. Tak było na przykład ze znalezionym w ciele babci skrawkiem materiału - wyjawił Piotr Walentynowicz.

2 komentarze:

  1. Dodałabym do Twojej wypowiedzi słowo
    "prawicowa", czyli...."Opozycja prawicowa głupieje do reszty, tylko Naród to widzi i za chwilę odbije się jej to czkawką".Dlaczego w sprawie katastrofy ciągle "walczą"tylko rodziny "prawicowców"? Na to pytanie chyba jest tylko jedna odpowiedź! Świadczy to o pełnej kulturze osobistej rodzin, które zachowują umiar, cichość i dają zmarłym święty spokój i nimi nie poniewierają politycznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Ewilan, masz rację. Te oszołomy za wszelką cenę będą targować zwłokami, byle słupki rosły.

      Usuń

Bardzo proszę wszystkich Anonimów aby jednak się podpisywali. Będzie to miłe.